sobota, 17 maja 2014

Rozdział 22. { Puk puk, jest tam kto? }

Diana's POV

Minuty mijały, kiedy przesiadywałam na ławce, a Brandona nie było. Obrałam miejsce naszego pierwszego i zarazem ostatniego spotkania jako przystanek w drodze. Miałam cichą nadzieję, że się zjawi. Brakowało mi kogoś do rozmowy, a Perrie nie przychodziła. Byłam tu już około tygodnia, bo na ścianie wyskrobane miałam siedem kresek. Nie rozmawiałam z nikim już od trzech dni i zaczynało mi to naprawdę przeszkadzać. Śpiewałam do siebie we własnej celi, żeby nie oszaleć od ciszy. Męczyła mnie. Przytłaczała. Oblepiała.
Rozejrzałam się na lewo. W oddali zauważyłam powiększającą się postać, ale z powodu słabego wzroku ni mogłam dojrzeć, kim właściwie jest. Nie chciałam wybiec na spotkanie jednej z tych osób dotkniętych czymś dziwnym. Minęło mnie dziś kilkoro ludzi, słabo powłóczyli za sobą nogami i wyglądali, jakby w chwili mieli upaść. Bałam się ich.
Minęło kilka sekund, zanim nie dojrzałam blond czupryny. Miałam ochotę krzyczeć na myśl, że mam wreszcie okazję do czegoś tak zwyczajnego, jak normalna rozmowa. Im bliżej mnie znajdował się Brandon, tym bardziej dostrzegałam jego chwiejny krok. Poczułam gorąco rozpalające się gdzieś we mnie, gdy zrozumiałam, że zaczyna być jednym z nich. Wstałam z ławki i cofnęłam się, prawie potykając. Chłopak wyciągnął słabo rękę w moją stronę, ale szybko się odsunęłam, zanim mnie nie dotknął. Odetchnął głęboko i opadł na ławkę. Przejechał językiem po ustach i zmrużył oczy, wyglądał na naprawdę zmęczonego.
-Proszę, nie bój się mnie.- wychrypiał. Chciałam biec, uciekać jak najdalej. Wiedziałam, że mogę bez trudu mu się wyślizgnąć, ale coś mnie powstrzymywało. Istniało pewne prawdopodobieństwo, że się zarażę, jednak usiadłam w bezpiecznej odległości od chłopaka.
-Czy...  to jest zakaźne?- zapytałam ostrożnie. Przeniósł na mnie spojrzenie. Jego wysuszone wargi wciąż pozostawały rozchylone po długim marszu, a skóra miała przerażający, szarawy odcień, ale niebieskie oczy dalej błyszczały w ten sam sposób.
-Nie.- prawie szepnął.- Nie sądzę. Jeszcze nikt się nie zaraził.
Rozzłościłam się.
-Więc dlaczego to masz?!- krzyknęłam, moje policzki zapłonęły.
-Nie mogę ci powiedzieć.- stęknął cicho.- Od razu tego spróbujesz. Też będziesz chora.
Moje spojrzenie zmiękło. Cóż, prawdopodobnie mogło się tak stać. Mój charakter był specyficzny. Doceniałam to, że się o mnie martwił.
-Wyleczysz się?- zagadnęłam słabo, ta sytuacja z lekka mnie przytłaczała.
-Jeśli przyjdą na czas.- uśmiechnął się.- Złego diabli nie biorą.
-Och, daj spokój.- prychnęłam.- Nie umieraj, okej? Nie mam tu żadnego żywego znajomego.
-Postaram się, mała.
-Niska.- poprawiłam go.- Nie jestem mała.

~

Niall's POV

Richmond, Kanada. Najbardziej nawiedzone i nadprzyrodzone miejsce na świecie. To tu Diabły grają w karty, a Duchy uwodzą ludzi. To tu słońce nigdy nie wstaje z radością, ale pod przymusem wschodzi i czeka na upragniony sen. To tu ptaki nie śpiewają. To tu jest piekło zagubionych dusz.
Louis siedział przy barze i mówił coś do mężczyzny za ladą. Pewnie pytał, czy kogoś nie widział, nie kojarzył. Barman gestykulował zawzięcie, ale chyba nie udzielił Diabłu żadnych konkretnych informacji- szatyn odszedł od niego dwie, może trzy minuty później, lekko zirytowany.
-Nie dość, że idiota, to jeszcze ma głupi akcent.- powiedział wystarczająco głośno, żeby mógł go usłyszeć. Powstrzymywałem się od śmiechu. Musiałem przypominać sobie, że go nienawidzę i nie bawią mnie jego kretyńskie odzywki.- Hej, Danielle, coś taka sztywna?- uderzył ją w ramię, a dziewczyna oprzytomniała, jakby wybudził ją z transu.
-Co?- wymamrotała nieprzytomnie.
-Gapisz się.- Louis wzruszył ramionami.- Coś się stało?
-Och, ja...- zaczęła wskazując na duże lustro stojące przy ścianie.- Ono po prostu wydaje mi się... zimne.
-Zimne?- zaśmiał się jej współlokator.- Lustra zazwyczaj są chłodne.
-Nie, nie o to chodzi.- westchnęła.- Jego aura wydaje mi się dziwna.
-Aura? Do reszty zwariowałaś?- zapytał i wyszedł przez drzwi frontowe. Eleanor szepnęła coś koleżance na ucho, ale nie zwracałem na nie szczególnej uwagi. Słyszałem już wiele o aurach, ale wierzyłem tylko w te, które sam mogłem zobaczyć, czyli te należące istot nadprzyrodzonych. W knajpie się od nich roiło, z pewnością, ale zwierciadło nie miało żadnej.
Podążyliśmy za Louis'im, choć Danielle miała pewne opory. W końcu jednak przekonaliśmy ją, że niczego więcej tu nie zdziałamy i możemy szukać dalej.
Przemierzaliśmy kolejne uliczki, zaczepialiśmy czasem ludzi i pokazywaliśmy zdjęcia Diany. Harry przyklejał je też na niektórych słupach. Miałem nadzieję, że Diana gdzieś tu jest i ktoś w końcu rozpozna ją na zdjęciu. Zawsze reakcja była jednak podobna- ludzie kręcili przecząco głowami i posyłali nam współczujące uśmiechy. Nerwowo się rozglądałem, w nadziei na to, że gdzieś pojawi się miejsce, w którym nie przebywali ludzie. Można by zaciągnąć tam Ducha i dowiedzieć się czegoś od niego. Nigdzie jednak takiego miejsca nie widziałem.
Ze złości zacząłem mocno zagryzać wargę. Nie minęła minuta, kiedy poczułem na języku metaliczny smak krwi. Świetnie.
-Cholera.- mruknąłem i przychyliłem się do najbliższego lusterka samochodu, żeby zetrzeć ślad.
-Wszystko okej?- zapytała Eleanor.
-Taa, to nic takiego, dogonię was.- oświadczyłem i wróciłem do poprzedniej czynności, kiedy ze zranionej skóry sączyło się coraz więcej płynu. W końcu jednak krwawienie ustało, i kiedy już odchodziłem od samochodu, usłyszałem ciche stukanie. Był to delikatny, ledwo słyszalny dźwięk, ale wystarczył do zwrócenia mojej uwagi. Pukanie się powtórzyło, tym razem trochę głośniej. Dochodziło... z dołu? Gdzieś na wysokości mojego brzucha. Przyłożyłem ucho do szyby samochodu, miał lekko przyciemnione szyby, więc myślałem że to coś ze środka. Jednak po chwili zorientowałem się, że dźwięk nie pochodzi z wnętrza samochodu, ale... z bocznego lusterka. Kiedy się przyjrzałem, dostrzegłem słaby zarys zsuwającej się na ziemię dziewczyny. Miała długie, czarne włosy i szarą cerę. Wyglądała na słabą, ale krzyczała do mnie, tylko że niczego nie byłem w stanie usłyszeć.
Zawołałem szybko resztę. Pojawili się chwilę potem, i zobaczyli to samo co ja. Wszyscy mierzyliśmy się spojrzeniami. Nie bardzo wiedzieliśmy, co mamy zrobić w zaistniałej sytuacji. Harry szybko odszukał dziewczynę w spisie podopiecznych. Dostaliśmy wyraźny sygnał, że porwani żyją. Jeszcze.
Przełknąłem ślinę. Teraz na pewno nie odpuszczę, a każdego, kto stanie mi na drodze, zamorduję.

~

Diana's POV

Rozmawiałam z Brandonem bardzo długo. Wieczorem wróciłam do swojego pokoiku i usiadłam w jednym z jego rogów. Musiałam jeszcze dzisiaj wziąć prysznic, nic innego nie miałam w planach. Wysunęłam z włosów wsuwkę i przyczołgałam się do ściany i wyskrobałam zgrabną linię. Zauważyłam, że znów coś jest nie tak, jak być powinno. Kolory zza białej farby ciągle się zmieniały, ale teraz miały cielisty odcień. Postanowiłam paznokciem zeskrobać jeszcze trochę powłoki. Marszcząc brwi, powoli odkrywałam coś, czego jak podejrzewałam, odkrywać nie powinnam. Po drugiej stronie zobaczyłam... oko. Pozbywałam się coraz większej ilości farby, aż nie dostrzegłam znajomej twarzy. Widywałam ją kilka razy, kiedy przebywałam w Niebie u Nialla. Miała swój sklepik z roślinami i była bardzo sympatyczna, blondyn wielokrotnie kupował od niej kwiaty. Pochodziła z Japonii i z tego co wiem, do Nieba trafiła jako jedna z pierwszych.
-Miyuki!- krzyczałam, waląc w ścianę. Chyba mnie zauważyła, bo jej oczy rozszerzyły się do ogromnych rozmiarów. Zawołała kogoś i mówiła coś w swoim ojczystym języku. Do lustra podszedł drugi Anioł i wtedy poczułam, jak cała skóra mi cierpnie, a ja robię się bardzo słaba.
Och...
Czyli o tym mówił Brandon.

~*~
Cześć Aniołki! ☺
Kto się cieszy, że akcja się wreszcie zawiązała? Hehehe. Musiałam to trochę odwlekać, żeby wszystko mogło się logicznie ułożyć. Miłego weekendu! Jeszcze napiszę, ale następny będzie w okolicach 28-30 maja. ☺☺☺
niesprawdzony, jakżeby inaczej

9 komentarzy:

  1. Boże uwielbiam... Tylko proszę niech zdążą na czas...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i chciałabym się zapytać kiedy będzie następny rozdział dbn??

      Usuń
    2. Rozdziały dodaję średnio co dwa tygodnie :D x

      Usuń
  2. Jest zaaajebisty *-*
    Jej, tak strasznie na niego czekałam i w końcu się doczekałam ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Awgrysugiauysgdb siudfbauisc oni muszą zdążyć i ją znaleźć i Niall ma jej powiedzieć, że ją kocha i tęsknił, i się martwił, i mają być szczęśliwi i w ogóle i awwww ja chcę już nastęęępnyyyyy :)
    Wiem, że Louis jest tutaj teoretycznie zły, ale i tak go uwielbiam :D
    I biedny Brandon :(
    Po każdym rozdziale jestem pewłna podziwy dla twojej wyobraźni i zdolności pisarskich ♥
    Gosia. xxo

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu, uwielbiam twoje ff. Ono jest poprostu cudowne :). Nie mogę się doczekać kiedy Niall wkońcu znajdzie Dianę. Nie będę ci już tutaj mendzić xd. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku świetny i nareszcie coś zaczyna sie dziać xD oby teraz Niall miał punkt zaczepienia i szybko ją uratował :)
    nie moge sie doczekać nexta.. no i szkoda,ze tak rzadko dodajesz rozdziały bo to opowiadanie jest naprawde swietne :) ♥
    Do nexta
    Syl xx

    OdpowiedzUsuń
  6. bardzo ciekawy rozdział :) Czekam na kolejny rozdział bo robi się ciekawie :D
    Zapraszam również do mnie i proszę o poinformowanie o kolejnej część :)
    http://lifeinfear.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń